środa, 27 lipca 2016

Błękitne spodnie letnie - Burda 3/2014 #115



W natłoku zwykłych bluzek z jednego wykroju, które od roku szyję na potęgę, przegapiłam jakże ponury fakt, że wszystkie letnie spodnie skurczyły się od leżenia w szafie przez jesień i zimę. Skurczyły się o cały rozmiar! Znacie to? Ja słyszałam, że ciuchy to się w praniu zbiegają, ale żeby w szafie..?! ;-) No bo przecież nie od litra lodów dziennie, prawda? ;-)

Wobec ponurego stanu zasobów spodniowych zanurkowałam w zapasach materiałowych z kategorii "na spodnie" i wydobyłam błękitną bawełnę satynowaną. Tkanina jest sprawdzona, świetnie się z niej szyje i bardzo dobrze nosi. Sięgnęłam też po znany mi już wykrój z Burdy 3/2014 #115, choć tym razem, ekhem, rozmiar większe...


Nie ukrywam, że choć model jest jak na Burdę świetny i potwierdzenie można znaleźć na wielu blogach oraz na stronie Burdy, to jednak nie obyło się bez modyfikacji i dopasowywania. Spodnie to nie jest prosty i łatwy temat. Kupowanie gotowych niejedną z nas i nie raz przyprawiło o migrenę, ale przyznam, że żadna z wielu znajomych mi kobiet nie ma tylu problemów, co ja. Wymienię dla rzetelności protokolarnej ;-)

- silnie zaznaczona lordoza - skutkuje tym, że wszystkie spodnie wiszą mi w kroku z przodu, a w okolicach zagłębienia łonowego tworzą się namioty rozmiarami przypominające hangary, dodatkowo pasek odstaje z tyłu;
- wydatne pośladki - za mało przestrzeni na rzeczone;
- nadmiarowa wysokość od talii do podkroju tyłu w kroku (pupa dłuższa niż szersza) - równa się spodnie wiecznie wrzynające się między pośladki, brrrr...

W związku z powyższym:

1. Obniżyłam przód o 2 cm. Sporo roboty, bo trzeba konstrukcyjnie przenieść wloty kieszeni i dopasować worki kieszeni.
2. Spłaściłam podkrój kroku z przodu (tak samo jak TU).
3. Wydłużyłam szew tylny i obniżyłam podkrój kroku z tyłu.

Niby tylko trzy kroki, ale roboty co niemiara. Z tego też powodu postanowiłam uprościć sobie szycie i zastosować zamek kryty. Ale chyba jednak nie lubię krytych zamków z przodu. Następne będą ze zwykłym rozporkiem, jak Pan Bóg przykazał.

A przy okazji pokażę Wam takiego zwyklaka, którego bardzo lubię. Model jest ten sam, co TU , tylko zrezygnowałam z zaszewek na brzuchu i na plecach. A dzianinkę dostałam od koleżanki Eli w ramach międzykoleżeńskiej wymianki :-) 

Po czterech dniach noszenia zwęziłam spodnie po parę milimetrów po całej długości. Taka to ta bawełna jest, że się rozciąga niemiłosiernie.


Rozmiar: 36
Materiał: bawełna satynowana
Zużycie materiału: 140 cm
Maszyna: Husqvarna E10, Merrylock 689
Ściegi: zwykły, podwójna igła do stębnowania, obrzucenie 3-nitkowym overlockiem