Chciałam mieć szyciowego facebooka jak inni. Bo to takie fajne, bo
można się szybko wymieniać treściami, radami, można pogawędzić. A poza
tym na fejsie tyyyyle się dzieje, czego nie widać na blogach!! Dodatkowo
konkursy i candy..
Tak sobie wyobrażałam, że mnie koleżanki szyjące może będą polubiać, że będę się wirtualnie zaznajamiać i przyjaźnić, że będzie strrrrasznie miło i soł słit i najs, i wogóle ;-) Nie powiem, wahałam się z miesiąc, bo to kolejne miejsce do ogarnięcia, ale perspektywa szybkiego umieszczania nieoszlifowanych projektów, że się tak wyrażę - in progress, bez konieczności płodzenia całego postu, była kusząca.
Tak sobie wyobrażałam, że mnie koleżanki szyjące może będą polubiać, że będę się wirtualnie zaznajamiać i przyjaźnić, że będzie strrrrasznie miło i soł słit i najs, i wogóle ;-) Nie powiem, wahałam się z miesiąc, bo to kolejne miejsce do ogarnięcia, ale perspektywa szybkiego umieszczania nieoszlifowanych projektów, że się tak wyrażę - in progress, bez konieczności płodzenia całego postu, była kusząca.
Ostatecznym
katalizatorem był ten oto wpis u Bezdomnej Wioletty, na który trafiłam
dopiero parę dni temu.
Wobec powyższych wyobrażeń założyłam osobny mail, utworzyłam nowy profil Sonatowy, zaprosiłam kilka koleżanek.. ale gdzież opcja "polub stronę"?! Cóż, widzę, że albo rybki - albo akwarium. Rozważałam przez chwilę podstronę społecznościową czy jak to się tam nazywa, inny jakiś fanpage, ale ostatecznie zostałam przy osobnym profilu.
Ciekawa jestem, co się Wam lepiej sprawdza? Prywatne szyciowe profile czy fanpage? Łączycie z "życiowymi" profilami?
Bardzo serdecznie wszystkich zapraszam https://www.facebook.com/Sonatanamiare
Będzie mi ogromnie miło, jeśli nawiążemy kontakt również tam :-)