poniedziałek, 14 września 2015

Słoneczne spodnie - Burda 2/2014 # 129



Spodnie, co mi je mąż kazał uszyć. Kazał żółte, to są żółte ;-)

Tym spodniom zrobiłam tak, że nie mają paska, a zamek jest kryty. Bo miały być szybkie. Nie wyszło mi to zbyt estetycznie - tam, gdzie widać, że zamek nie jest całkiem ukryty, było chyba za dużo warstw materiału i dodatkowa warstwa karczka kieszeniowego pogrubiła wszystko. A szyłam niemalże po spirali, więc to nie wina niestarannego wszycia. Nauczka na przyszłość.



Nie babrałam się z Merrylockiem, tylko obleciałam zapasy poczciwym starym zygzakiem. 


Wykrój fajny, ale żeby nie było, że tak całkiem bezproblemowy, to trzeba było, za przeproszeniem Państwa, pogmerać trochę w kroku. Wyszedł mi wór, ale nie tylko dlatego, że forma taka, tylko ze względu na moją przegiętą do tyłu miednicę. Efekt jest taki, że większość spodni opina mi się zbyt mocno na pośladkach, a z przodu tworzy się właśnie taki wór i zmarchy. Jest nieźle, ale następnym razem będzie jeszcze lepiej.


Na rysunku możecie zobaczyć, co należy zrobić, żeby się tego pozbyć.
 


W skrócie trzeba wypłaścić łuk kroku, czyli ciut dorysować (1) oraz cofnąć trochę linię środkowego szwu (2). Dodatkowo wskazane jest skrócenie środkowego szwu od góry i obniżenie górnej krawędzi spodni (3). Te same myki konstrukcyjne stosuje się, kiedy mamy trochę więcej kilogramów, które odkładają się na brzuchu ;-)


Z tyłu kieszenie. 


I tu Was poproszę o radę: wszystkie kieszenie naszywane na pupie, po włożeniu spodni zaczynają mi się trochę marszczyć i nie przylegają płasko do spodniej warstwy. Czy powinnam je bardziej naciągać przy szyciu czy właśnie na odwrót?


Wykrój:   Burda 2/2014 #129
Rozmiar: 34 (dodałam parę milimetrów do zapasów tylnej części)
Materiał: bawełna satynowana
Zużycie materiału: 1,4 m
Maszyna: Husqvarna Viking E10
Ściegi: prosty i zygzak