Przedkładam ostatnio praktyczność nad rozwijaniem
umiejętności i nad stawianiem czoła nowym wyzwaniom. Mam jeden
sprawdzony i wypopoprawiany na dziesiątą stronę wykrój w stylu "przód,
tył, rękawy, żadna filozofia" i obrabiam go na wszystkie możliwe
sposoby. Zimowe sposoby, bo powstają hurtowo swetry. Pierwszy był rok
temu tu,
drugi tu,
a teraz powstały dwa następne.
Dość zjadliwie różowa swetrówka:
A
tu dzianina uchodząca za swetrówkę, ale tak naprawdę właściwościami
przypominająca bardziej dresówkę. Wierzch swetrowy, spód z meszkiem.
Ciepłe jak diabli :-)
Brak aparatu
fotograficznego, który trzeba było w końcu oddać szwagrowi,
spowodował przestój na blogu, ale zgadałyśmy się z koleżankami moimi
szyciowymi i Ela przyszła mi w sukurs ze
swoim sprzętem i talentem do fotografii. Nie ma to jak babska sesja ze
śmiechami i wygłupami :-) Było nas cztery (jeszcze LolaJoo i Poskromienie Maszyny) i bawiłyśmy się przednio :-) No i dwa ciuchy za jednym zamachem.
Oba swetry machnięte merrylockiem, wszystko podkładane drabinką (niech żyje drabinka!).

Wykrój: Burda 9/2012 #104.
Rozmiar: 36, zwężone ramiona
Materiał: różowa dzianina swetrowa i chabrowa dzianina dresowo-swetrowa z meszkiem od spodu
Zużycie materiału: 1,35 cm (różowa), 1,45 cm (chabrowa)
Maszyna: Merrylock 689
Ściegi: 4-nitkowy superelastyczny