Macie takie projekty, do których od
pierwszej kreski na półpergaminie nie macie przekonania? Takie, co to
przy każdym cięciu i szwie rośnie w Was przekonanie, że to się nie może
udać? Takie wykroje, które no po prostu na bank nie będą pasować - i to o
wiele i w każdym miejscu? Macie na koncie takie rzeczy, nad którymi
przy każdym ciachnięciu nożyczkami chlipiecie, że ach! tyle materiału
się na pewno zmarnuje, bo to niewypał?
Że
taki super ten wykrój się zrobił, to okazało się na samym końcu, bo na
każdym etapie szycia jęczałam, że to się nie może udać, że na pewno nie
będzie dobrze, bo przecież te spodnie mają być prawie jak druga skóra, a
to na pewno nie wyjdzie, i w ogóle niemożliwe, żebym dokładnie
wymierzyła te podkroje, i olaboga! na stówę albo coś będzie wisieć albo
się wrzynać. I tak szyłam te spodnie i szyłam całkiem bez przekonania. A
raczej z przekonaniem, że dołączą do grupy pt. "Ale przynajmniej mam
doświadczenie". A tymczasem... :-)
Materiał
niemalże rozłaził się w palcach, wobec czego podkleiłam tylny szew
flizeliną. Nie wygląda to może za pięknie, ale działa i niweluje ryzyko,
że mi się portki rozpadną na tyłku ;-)
A teraz proszę
podziwiać mój pierwszy w życiu zamek spodniowy :-) Nie będę się
szczegółowo rozpisywać, jak to go szyłam według czterech różnych
tutoriali, nie będę też opisywać napadu histerycznego śmiechu przez łzy,
kiedy przyszyłam te wszystkie klapeczki, odszycia i taśmy, rozpięłam
zamek iiiiii .... ściana. Odszycie spodnie zamka przyszyłam do obydwu
stron spodni, które w związku z tym się nie otworzyły ;-) Uśmiałam się
jak norka.
I szlufeczki, proszzzzz.
Kieszenie na tej części, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę, wyrysowałam sobie sama, bo wzorcowe spodnie nie posiadały.
Aha, dodam, że szyłam wg instrukcji z Szycia krok po kroku
jesień/zima 2009 mod. 3 i jego warianty. Wykrój na dzwony co prawda, ale
zasada ta sama.
W instrukcji nie pisali o podklejaniu flizeliną wzlotów
przednich kieszeni, ale ja to zrobiłam, taka mądra byłam, o! Nie
napisali też, że elastyczny materiał rozciągnie się AŻ TAK!!! Już w
trakcie ostatniej (a było ich pierdyliard tysięcy) przymiarki, coś mi
się nie podobało, a po jednym dniu małe kangurzątko się zmieści. Ale kto by się przejmował, phi, można kupić szelki ;-)