Post będzie krótki, bo sprawa jest wstydliwa, czyli złamałam się i uszyłam kocyk z, tfu, minky ;-)
Kocyk jak kocyk, filozofii nie ma, wierzch - minky, spód - bawełna, środek - owata 150 mm. Owatę darliśmy z mężem na pół, bo za gruba była jak na kocyk, prędzej na kołdrę.
I to by było na tyle, wracam do moich konstrukcji pach i wypukłych pośladków ;-))