środa, 16 kwietnia 2014

Kosmetyczka czyli mały skok w bok

Trzy spódnice na koncie, krawcowa pełną gębą, w szafce stosy materiałów "na kiedyś", bo popadłam w uzależnienie i tydzień bez przynajmniej 5 metrów to tydzień stracony ;-) Kupowałam bez opamiętania, jak również i bez sensu większego. Wiem to teraz. Wtedy miałam wizje, że ho ho! Z perspektywy kilku miesięcy niewielkiego doświadczenia okazuje się, że większość materiałów niedobrana do planowanego fasonu ani nawet części garderoby, ale nic to, kiedyś się przydadzą przecież, myślimy w kategoriach "inwestycja", a nie "bezsensowne wyrzucanie pieniędzy w błoto" ;-)
Docelowo to ja oczywiście będę szyć fikuśne sukienki i wymyśle żakiety oraz fasoniaste spodnie, wiadomo, ale może nie w przyszłym tygodniu jednak. Nad każdą ze spódnic spędziłam upojne tygodnie, bo tak mam, że jak trafię na problem, że nie wiem, w którą stronę przewrócić i jak to właściwie zszyć razem, to muszę dwa dni poprzetrawiać. Uleży się - wracam do tematu i eureka! nagle spływa natchnienie. Zmęczyłam się tym okropnie, zwłaszcza tym móżdżeniem, a podniesienie poprzeczki do poziomu podszewki w spódnicy zmaltretowało mnie dokumentnie. Potrzebowałam odsapnięcia przy miłym, lekkim, łatwym i przyjemnym projekcie na jeden wieczór. Przeleciałam internet - jest! Kosmetyczka! A przecież mnie ciągle żal forsy na porządną, pojemną i ładną, to sama sobie uszyję, o! Posiłkowałam się tym tutorialem. Jest naprawdę świetny dla początkującego i nie pomija żadnego z etapów, że to niby oczywiste, to sobie każdy poradzi. 

Na materiał wierzchni wybrałam jakąś satynowaną bawełnę czy coś. Oczywiście bez sensu, bo się od razu uciorała i zmechaciła od samego leżenia na pralce. Ale jest ładna i pojemna i szyłam ją tylko trzy (sic!) dni. Usztywniłam ją owatą, jak kazali, ale wyszła zbyt wiotka, taka szmatka. Mimo to uważam, że wygląda niczego sobie, a ze względu na tę szmatkowatość przewracało się ją na wszystkie strony bez problemu. Teraz szyje się torebka, do której zastosowałam sztywną, masywną kamelę, i to jest zupełnie inne manewrowanie. Cóż, trzeba znaleźć złoty środek.

Zamek mi wyszedł perfekcyjnie (niemalże), pewnie dlatego, że nie w spódnicy ;-)

A tu wieszadełko.

Przyjemny projekt, choć zważywszy właściwości materiału lepsza byłaby z niego spódnica. Hm, tylko pewnie zamek nie wyszedłby tak dobrze ;-)