środa, 6 sierpnia 2014

Niebieskie kontrafałdy z IKEI


No dobra, pokazałam, jak układałam kontrafałdy, to teraz powiem, że 1/3 z nich poszła do kosza, bo raz mi kieca leciała z bioder, a raz nie mogłabym się dopiąć, mieszałam, mieszałam, składałam, nie wychodziło symetrycznie, aż w końcu trzeba było wszystko od początku.

Ale i tak chyba ich wystarczy, zamierzony efekt obfitości - jest :-)


Po raz kolejny przekonałam się, że mierzenie i rysowanie z pietyzmem co do pół milimetra nie gwarantuje sukcesu. Niby na centymetrze wszystko się zgadzało, niby kontrafałdy sfastrygowane na beton ani drgną, niby obwód już okej, a tu nagle po przyszyciu paska powinnam się przerzucić na dietę składającą się z listka sałaty w sosie z energii kosmicznej. Brak ze trzech centymetrów! No to układałam te kontrafałdy od początku. To był siódmy albo siedemsetny już - nie pamiętam dokładnie - raz, boszzzz...
Wskazówka do zapamiętania na zawsze: dobrze jest górę spódnicy przelecieć prostym ściegiem tuż nad linią szycia, na zapasie, i dopiero wtedy mierzyć. Zabieg ten ustabilizuje pas, a pomocne jest to zwłaszcza, kiedy szyjemy elastyczne materiały lub krojone ze skosu, lub ze sfastrygowanymi wszelkiej maści zakładkami i innymi fałdami. Źródło: Czeremcha
Materiał to bawełna ikeowska, taka cienka acz sztywna, 9,99 za mb. Mąż pojechał po półkę i przytachał 2 metry tkaniny, bo mu wpadła w oko. "Wiesz, przechodziłem obok, patrzę, niebieski, to wziąłem". 
Polecam, bo super się szyje, dobrze zaprasowuje, ale też bezproblemowo prasuje zagniecenia. I jest chyba w stałej ofercie IKEI.

Muszę jeszcze potrenować, gdzie to dokładnie guzik przyszywać względem dziurki, bo mi jakoś tak skiełzło. Ale musicie przyznać, że zamek to nareszcie profeska, czyż nie? ;-)

No i jeszcze element, bez którego żadna moja garderoba nie zyskuje miana idealnej - kieszenie. W szwach.
Na pasek nie patrzcie, nie wiem, jak ja to wymyśliłam i odmierzałam - a kroiłam go dwa razy... - że się szwy nie zbiegają pionowo, ale pies to drapał, i tak uwielbiam tę spódnicę!

Spódnica pretenduje do pierwszego miejsca w rankingu ulubionych. Ciekawe, że w sklepie nigdy bym jej nie kupiła, bo zawsze tylko te ołówkowe i ołówkowe. Gdyby nie własny handmade nigdy bym się do takiego fasonu nie przekonała :-)


30 komentarzy:

  1. Pewnie, że profeska - nie tylko zamek! Kurczę, skradłaś mi pomysł na spódnicę :-D Prezentujesz się w niej fantastycznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszak nie roszczę sobie praw do wyłączności ;-) Bardzo chętnie zobaczę Twoją wersję!

      Usuń
  2. No profeska jak nic :)
    Był kiedyś taki wykrój w Burdzie na kontrafałdy. Chyba pierwszy i jedyny jaki na mnie pasuje, ale też co się naskładałam to moje ;) Wiem co czujesz i tym bardziej gratuluję sukcesu!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Następną to chyba z Papavero spróbuję.

      Usuń
  3. Miałam ta bawełnę rzeczywiście dobra jest. Spódniczka piękna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty to masz dobrze z takim mężem ;). Mi to nikt nie chce tkaniny kupić. Boją się, że mi się nie spodoba, a ja wybredna nie jestem co do tego. Z każdej da się coś ładnego wyczarować :D
    Zamek profeska i kieszenie, i wg cała spódnica zajefajna :) Dlaczego mam tak daleko do Ikei? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz głośno trąbić, że przyjmiesz każdy materiał w każdej ilości - może zapamiętają i przestaną się bać ;-)

      Usuń
  5. Wyszła pięknie ;D Rzeczywiście ten model dobrze się nosi. Ja nie mogę się z moją rozstać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. no bardzo ładnie Ci wyszły Twoje układanki, zameczek idealny, kieszenie i jest spódnica jak ta lala;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie! Ja dzisiaj podobną spódnicę szyłam. Skończyłam, mierzę i do męża mówię: "jeszcze tylko kieszeni brakuje". Ale widzę, że Ty pomyślałaś o wszystkim ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie te kontrafałdy - niby takie proste a potrafią dać się w kość! Ja ze swoimi też walczyłam ale co sie nauczyłysmy to nasze - prawda? Miłość do kieszeni - już wiemy, że to nas łączy;) a i gratuluję dobrego męża;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę u Ciebie na blogu, że nie tylko kieszeniowa miłość nas łączy, ale i nagła sympatia do szortów, bo ja też od zeszłego lata nagle upały pragnę spędzać w krótkich spodenkach, a wcześniej mowy nie było ;-)

      Usuń
  9. Proszę i przyznajemy Ci kolejną sprawność krawiecką za kontrafałdy. Spódnica super. Mąż również.
    Ps. energia kosmiczna bardzo kaloryczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fju, fju...spódnica jak się patrzy. Zamek jak dla mnie profeska w 100%. Namęczyłaś się, ale jaki efekt. Tkanina też mi się podoba - akurat niedługo będę przejeżdżać obok ikei, więc może sobie też sprezentuję taką (cena mnie przekonuje dodatkowo).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :-) Myślę, że z tego materiału spokojnie wyszłyby również fajne letnie spodnie, więc polecam kupić od razu ze 4 metry, hehe ;-)

      Usuń
  11. Śliczna niebieściutka spódnica! Faktycznie tkanina piękna, ten kolor!! I wydaje mi się, że nadaje się do takich zabiegów wzorowo bo wcale nie widać,wcześniejszych kontrafałd. Kieszenie też zaczęłam masowo wprowadzać, bo mam już dość ładnych acz niepraktycznych spódniczek, które w szafie przegrywają z tymi z kieszeniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to, to - ładnym acz niepraktycznym ciuchom mówimy "nie" ;-)

      Usuń
  12. Kontrafałdy i fałdy teraz w modzie, widzę. Bardzo fajnie sobie poradziłaś i spódnica na piątkę. Jak najbardziej nosić takie modele, póki młodość i figura na to pozwalają. Tobie bardzo ładnie w tym modelu i kolorze. A guzik będzie dobrze przyszyty, jak trochę przyciągniesz jeszcze pasek, aby wyrównać zamek do prostej linii górą i zrobić linię mydełkiem w połowie dziurki w pionie i poziomie. Na środku tego krzyżyka przyszyć guzik. Ale to napisałam Ci przy spodniach, jakoś pomyliłam post. Bardzo fajnie sobie radzisz, powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za radę, na pewno skorzystam w przyszłości. Aczkolwiek mój problem polega na tym, że samą dziurkę robię zbyt blisko krawędzi bocznej paska (właśnie się wczoraj zorientowałam przy kolejnej spódnicy). Wtedy zapięty guzik przesuwa się na skraj i optycznie znajduje się za bardzo na końcu. Na szczęście nie powoduje to prześwitu nad zamkiem.

      Usuń
  13. Piękna - a zamek wszyty pierwszorzędnie! I chyba też rozważę doszywanie kieszeni do spódnic i sukienek, bo bardzo to praktyczne. Dziś szyję sukienkę z kontrafałdami, zobaczymy, czy też nie będzie pasować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to trzymam kciuki! Może akurat Tobie wyjdzie od pierwszego strzała. Zauważyłam, że krawcowe dzielą się na te, które godzinami walczą z kontrafałdami i przeklinają najgorszymi wyrazami oraz te, które układają ot tak - za pierwszym razem. Życzę Ci tej drugiej opcji :-)

      Usuń
  14. pełna profeska :D ja cały czas mam problemy z wszywaniem zamków :) Jeżeli chodzi o kontrafałdy to ja zawsze robię je na oko i jakoś mi się udaje dopasować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zazdroszczę :-) Następnym razem spróbuję pójść na żywioł, może to jest metoda.

      Usuń
  15. zazdroszczę małżonka znającego się tkaninach, kolorach i tych wszystkich niezwykle ważnych dla szyjacej pierdołkach :) kolejna świetna rzecz, wymierzanie to jedno, ale przyszywając pasek zawsze albo się nieco naciągnie albo wręcz przeciwnie wda i wtedy problem z obwodem murowany :) ale od czego jest prucie i poprawki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny mi się trafił, to prawda :-) Teraz to ja jestem bardzo mądra i wszystkie górne krawędzie usztywniam szwem stabilizującym, natomiast do kontrafałd póki co mam wstręt ;-)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad - choćby uśmiech, słowo lub komentarz do tego, co piszę i pokazuję. To niezwykle motywuje, a dyskusje i porady jeszcze bardziej! :-)