niedziela, 26 kwietnia 2015

Wiosenny żakiet - Burda 3/2015 #112 C

Proszę Państwa - fanfary! owacje! i relanium dla autorki proszę! :-D 

Oto najpierwszy ŻAKIET!



Żakiet wielkimi literami pisany, a szyty niemalże dwa razy. Historia jego była przeplatana wzlotami, ochami i achami, i okrzykami "jestem wieeeelkaaa!", jak również spektakularnymi wpadkami, skutkującymi wycinaniem całej formy od nowa w większym rozmiarze.

Wyobraźcie sobie, że trzy nas były, które szyły ten sam wykrój (każda w swoim rozmiarze), i każdej wyszedł ten żakiet ciut za ciasny nawet po popuszczaniu na szwach, gdzie się dało. Dla każdej z nas zbyt kusy był różnie - dla jednej mniej za mały, dla drugiej bardziej za mały, dla mnie niestety nie do przyjęcia. Mało tego, wszystkie go wydłużałyśmy, ile było można. W pierwszej wersji spróbowałam nawet podłożenie zrobić z osobnego kawałka materiału, ale nadal to nie było to. Wersja "A" nadaje się raczej do sukienek i spódnic. Wydłużyłam o 5 cm, a ponieważ w trakcie tej operacji zapragnęłam zaokrąglonych rogów, to właściwie skróciłam wersję "C".

Mąż mój - świętej cierpliwości oraz nieograniczonej szczodrobliwości - zarządził kupno nowego materiału, nowej podszewki i nowej klejonki. Na szczęście do następnych warsztatów miałam kupę czasu i mogłam wszystko rozpocząć nabożnie od początku.

Wykrój określony jest jako trudny, prawdopodobnie z powodu kieszonek, bo reszta to chyba normalnie jak w innych żakietach, aczkolwiek nie dam głowy, wszak żadnych innych nie znam.
Kieszenie z wypustką i klapką mogłyby być trudniejsze już tylko, gdyby miały dwie wypustki, naprawdę, co ja się namordowałam... Na warsztatach jedno całe spotkanie poświęciłam temu cholerstwu, a koleżanki śmignęły raz-dwa. Doprawdy, ja wiem, że pracuję wolno, pogaduchy w trakcie nie przyspieszają sprawy, ale szło mi tak opornie, że witki opadały. To, co dzieje się od lewej strony w pierwszej kieszeni, to istny armageddon - pierdyliard szwów jeden na drugim i żaden nie trafia tam, gdzie powinien, kłębowisko nici, nie wiadomo już co pruć.. masakra.

Na szczęście kroiłam drugi żakiet, to i kieszonki były nowe. A w domu przyszło olśnienie i machnęłam rach-ciach.

Przyszywanie kołnierza to czarna magia i gdyby nie Daria z Fashion Nh, która zorganizowała warsztaty, sama bym tego nie ogarnęła. Nie rozumiem Burdy i już, ale Daria wszystko pięknie i z cierpliwością świętych męczenników wytłumaczyła i pokazała :-)

A kiedy już miałam gotowe i pozszywane wszystkie części i nawet kołnierz przyszyty, okazało się, że nowe rękawy są za krótkie. No rozpacz. I znowu trzeba było kroić nowe.
No i wdawanie rękawów... Tyle rad dostałam na facebooku, a i tak myślałam, że się zastrzelę. Na szpilkach nie szło, zawijanie na palcu nie szło, marszczenie nitkami nie szło... Poprawiałam trzy razy, bo albo się bułka zrobiła z tyłu, albo materiał się przyszczypał, albo w ogóle nie miało to ładnego kształtu. Nie wiem, czy we wszystkich żakietach aż tyle trzeba wdawać?? W bluzkach jednak jest tego mniej i jakoś idzie to ogarnąć ;-)


Projekt kończyłam już sama w domu i trzeba było rozkminiać wiele elementów. I powiem szczerze, że czapki z głów dla dziewczyn-samouków, które same szyły żakiet, posiłkując się tylko opisami Burdy.

Potem było wszywanie poduszek i watoliny. Burda pisała o wkładzie, a na rysunku pokazywała poduszki... Kliknijcie tu, bo warto poczytać, jak się męczyłam ze zrozumieniem i jak pięknie zostało mi to wytłumaczone przez Czeremchę.

A tak całość powinna wyglądać od środka. Watolina rewelacyjnie modeluje zaokrąglenie ramienia.


A tak od zewnątrz pięknie się układa.



Sensownych tutoriali w necie jak na lekarstwo, ale dwa Wam tu zalinkuję, bo naprawdę warto obczaić.

Pierwszy dostałam od koleżanki na facebooku, jest po angielsku, ale babeczka tak wyraźnie artykułuje każde słowo, że nawet ja zrozumiałam, mało tego, bardzo dokładnie wszystko pokazuje. Zwróćcie uwagę, jak zaiwania maszyna przemysłowa! :-) KLIK

Drugi link to znana Estera Zawielak. Podaję Wam pierwszą część, a jest ich 6 i pokazują proces w czasie rzeczywistym od samiuteńskiego początku aż do końca. Tego potrzebowałam już tylko do przewracania podszewki. Za cholerę sama nie mogłam wyczaić, za co mam chwytać i jak to przewracać, tworzyły mi się spiętrzone kłębowiska materiału i nie mogłam ogarnąć, co i gdzie się skluszczyło w tym małym otworze w podszewce. Następnym razem otwór zostawię na plecach. Będzie długi jak Wielki Kanion.

Zresztą tak po chińsku przewracałam rękawy, że zszyłam je z podszewką niby okej, ale jednak zostały na zewnątrz. Rękawy oplatały cały żakiet od zewnętrznej do wewnętrznej strony bez możliwości wepchnięcia podszewki w rękaw ;-)) Pięknie się zapętliły, hehe, tu można zobaczyć efekt o drugiej w nocy ;-)
Potem jeszcze musiałam ponownie wszywać podszewkę w rękaw, bo wyszła za długa. Ile ten żakiet kosztował mnie nerwów, ile prucia, ile wykonywania poszczególnych elementów i etapów od nowa, to przechodzi ludzkie pojęcie. Ale ja cierpliwa jestem. Może i ślimak, ale cierpliwy ;-)

Koniec końców wszystko się udało. Naprawdę, niechwalący się, WSZYSTKO jest super, aż dziw :-)

Szycie z bawełny satynowanej lekko elastycznej to sama przyjemność, maszyna po niej śmiga, zaszewki ostre jak brzytwa. Z podszewką elastyczną też żaden problem, jedynie biały kolor doprowadzał mnie do rozpaczy, bo musiałam znaczyć kredką, która prześwituje na drugą stronę. No ale pies drapał, jakoś to przeżyję. Na zdjęciach pewnie i tak nie widać.




Długo zastanawiałam się, jak określić zużycie materiału i przyznam, że wobec powyższych perturbacji trudno mi jednoznacznie stwierdzić. Mąż za to trudności nie miał i z pełnym przekonaniem rzekł: "Zamawiałaś dwa razy po dwa metry, to daje razem cztery metry, prossste" :-P





Wykrój: Burda 3/2015 #112 C  (skrócony)
Rozmiar: 38 (nawet w tym rozmiarze musiałam popuścić po 2 mm na szwach, grrrr!!)
Materiał: satyna bawełniana, podszewka elastyczna, elastyczna klejonka
Zużycie materiału: ok. 1,70 - 1,80 m
Maszyna:
Husqvarna E10
 

79 komentarzy:

  1. Rewelka!!! Kieszenie z zewnątrz w ogóle nie wskazują na to, że kryją w sobie tyle cierpienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś niesamowita! Żakiet wyszedł przepiękny, no i jak na Tobie leży! Tylko pozazdrościć!!!
    Dzięki za bardzo użyteczne linki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Mam nadzieję, że ktoś skorzysta z tych tutoriali, bo naprawdę są mega łopatologiczne.

      Usuń
  3. No i pięknie wygląda, kieszonki fachowe, podszewka fachowo wszyta, kołnierz przepiękny a rękawy - cud, miód i malina ;) - super! Cieszę się, że miałam w tym swój malutki udział, podsyłając ten link z tutorialem - za każdym razem, jak wszywam podszewkę w rękawy,to tam zaglądam - a wszywałam ją już kilka razy i dotąd nie mogę tego zapamiętać :)
    Pozdrawiam
    Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mówię Ci, że gdyby nie Ty, to ja bym zaginęła w tych kłębowiskach i nikt by mnie nie znalazł ;-) Poza tym tam tam jest ten myk z wszywaniem podszewki tak, żeby na dolnym rogu był kąt prosty, a nie podszewka po łuku, i to mi się bardzo podoba. W płaszczu zastosuję.

      Usuń
  4. Uwielbiam meskie podejscie do szycia ;) Zakiet jak od zawodowego krawca, dopieszczony i wychuchany. Podziwiam za cierpliwosc, bo przy takich schodach, chyba rzucilabym w kat.
    Opisow Burdy nawet nie czytam, bo niczego z nich nie rozumiem. Wole sama pokombinowac, ale za ten zakiecik to chyba podziekuje, bo to jeszcze nie moje progi.
    P.S. To kiedy szyjesz nastepny? :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja czytam i nawet najczęściej rozumiem, ale na tym poległam. Tego modelu nie polecam na pierwszy żakiet, o nie, nawet pomimo instrukcji obrazkowej.
      Następna będzie kurteczka w fasonie płaszcza, idzie szybciej, ale też nie jak po maśle. Dla odmiany... błękitna, hahah ;-)

      Usuń
  5. Można by rzec-no wreszcie- bo cały internet już od dawna huczał o Twoim żakiecie a raczej o procesie jego powstawania :))Ale powiem Ci,że jest dopieszczony w każdym calu, świetnie leży i w ogóle.Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Was uszy nie bolały od tego huku ;-)) W każdym razie odetchnęłam z dumną ulgą :-)

      Usuń
  6. Pięknie odszyty żakiet, jestem pod ogromnym wrażeniem, Cudny jest !

    OdpowiedzUsuń
  7. No to kolejny to będzie już łatwizna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia.... właśnie toczę nierówną walkę z płaszczem :-P

      Usuń
  8. Śledziłam postępy na Fb i już się nie mogłam doczekać rezultatu ;-) wersja finalna sto razy lepsza niż sobie wyobrażałam oglądając fragmenty żakietu, gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że ja się też nie spodziewałam po fragmentach takiego efektu ;-) Dziękuję!

      Usuń
  9. Cudny Ci ten żakiecik wyszedł. Dopracowany w każdym szczególe. Mam nadzieje że praca nad nim Cię nie zniechęci i powstaną kolejne takie cuda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Już mam plany żakietowo-płaszczowe, że łohooo :-)

      Usuń
  10. Cudny Ci ten żakiecik wyszedł. Dopracowany w każdym szczególe. Mam nadzieje że praca nad nim Cię nie zniechęci i powstaną kolejne takie cuda.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ło matulu, przecież ten żakiet jest po prostu idealny!!! nie mogę się napatrzeć jak cudnie się układa i oczywiście jak wspaniale się w nim prezentujesz!! Gratuluję cierpliwości oraz umiejętności!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję :-) Układanie to duża zasługa materiału, jest świetny i na pewno nie raz jeszcze coś z takiej bawełny uszyję.

      Usuń
  12. Boski! Warto było się tyle namęczyć:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, warto. Są takie projekty, które mnie złoszczą i męczarnie w ogólnym rozrachunku nie są warte efektu, ale w tym przypadku na pewno tak nie jest :-)

      Usuń
  13. Rewelacyjny! Pięknie uszyty i jeszcze ten kolor ach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Obok koloru oczywiście nie mogłam przejść obojętnie.

      Usuń
  14. Wspaniały :) pięknie uszyty i piękny kolor

    OdpowiedzUsuń
  15. podziwiam :P ja próbowałam szyć żakiet ale chyba z tej bawegi powstaną poduszki dla córki hahahaha :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale może jeszcze się uda uratować??? Jak Ci coś nie wychodzi, to pytaj na fb, widzisz, jak dziewczyny pomagają. Bo czy ja wiem, czy bawega na poduszki... ;-)

      Usuń
  16. Wow! teraz to dopiero mam wielkie oczy. Przeczytałam o tych wszystkich zmaganiach (ja już od samego czytania się zniechęciłam ;p), a efekt końcowy taki piękny! No i ten błękit oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się co zniechęcać cudzymi perypetiami, bo Tobie wcale się nie muszą przydarzyć. Na początek weź łatwiejszy wykrój, dasz radę :-)

      Usuń
  17. Wow, a dopiero co przeczytałam u Agnieszki, że kołnierze nie są trudne ;)
    Pięknie Ci w niebieskim :) Żakiet - bajka! Normalnie jak ze sklepu (w sensie, że to komplement!! ;)) I tylko pytam, gdzie Twoja metka? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja też to przeczytałam i chyba wydrapię Agnieszce oczy, hahaha ;-)))
      A metka? Ach, metka! Zapomniałam... ups.

      Usuń
  18. Nnno! cały wysiłek i nerwy absolutnie opłaciły się! musisz sama przyznać :-) żakiet jest po prostu idealny!!! pod względem odszycia i wyglądu :-) Większość bab będzie Ci go zazdrościć, że hej! Ja na szczęście nie należę do kobiet, które żakieciki noszą - na szczęście, bo nie będę musiała czegoś takiego szyć hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet bez przymusu przyznam :-)) Baby w pracy oniemiały i nawet wyobraź sobie, że teściowa się tym moim żakietem chwaliła przed znajomymi!
      A Ty się tak nie zarzekaj, bo jak rozwiniesz skrzydła, to i do żakietu dojdziesz :-)

      Usuń
  19. Zbieram właśnie szczękę z podłogi i sprawdzam, czy wszystkie zęby mam na miejscu, bo tak gruchnęła, że aż echo poszło! Żakiet jest rewelacyjny! Uszyłaś go po mistrzowsku i precyzją godną podziwu :) Jestem pod ogromnym wrażeniem. Cały czas. Nieustająco. A z łączeniem rękawów właściwych z rękawami z podszewki też kiedyś tak zaszalałam. I strasznie się dziwiłam, że mi ta podszewka nie chce się znaleźć tam, gdzie powinna ;) Bardzo lubię bawełnę satynowaną. Twój żakiet pasowałby do mojej sukienki ;) Wyglądasz ekstra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci pięknie za miłe słowa :-) Jakież to pocieszające, że nie tylko mnie się przygoda z rękawami przytrafiła :-)
      p.s. Żakietu nie oddammmm! ;-)

      Usuń
  20. Pięęęęknie!!! Oddaję pokłony! Mistrzowsko uszyłaś ten żakiet, aż mi się zachciało takiego i to w tym kolorze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się wygrzebuj z dziecięcych ciuszków i do dzieła! :-)

      Usuń
  21. Bardzo, bardzo ładny. Mój najpierwszy niedokończony wisi w szafie, a w zasadzie zostały mi tylko dziurki, guziki i ręczne wykończenie podszewki. Chyba mnie zmobilizowałaś do wyciągnięcia go i dokończenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz co, żeby na tym etapie utknąć... Do roboty i pokazuj! :-))

      Usuń
  22. Śliczny kolor! Aż poczułam Twoją ciężką pracę czytając posta. Potwierdzam - kredki na zdjęciach nie widać, a biała podszewka wygląda bossssko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że biała do błękitu fajnie wygląda? Jak już będę miała własną pracownię, to w takich kolorach urządzę :-)

      Usuń
    2. Genialny pomysł, tak śródziemnomorsko.

      Usuń
  23. Piękny :):):) Gratuluję :))) Dobra robota....:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Aaaaaaa! RE-WE-LAC-JA!!! Czapki z głów! Mega Ci wyszedł... Ja bym drugi raz nie wykroiła ;) Swoją drogą, planuję żakiet w bliskiej przyszłości i jakoś do tej pory chyba nie doceniałam przeciwnika... Teraz czuję się psychicznie przygotowana :) Gratuluję! Świetny Ci wyszedł (i dlaczego kolor w ogóle w Twoim przypadku mnie nie zaskoczył? ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci w tajemnicy, że to nie pierwsza rzecz krojona drugi raz.. ;-)
      Przeciwnik nie jest taki straszny, winę za moje perypetie w największej mierze ponosi wykrój, Więc nie sugeruj się, nie zrażaj, tylko bierz inny model albo jeśli ten Ci się podoba, to już wiesz, na co zwracać uwagę.
      To następny uszyciuch też Cię nie zaskoczy kolorem, haha ;-)

      Usuń
  25. No i co tu rzec. Dla mnie mega mistrzostwo i wyglądasz cudnie!

    OdpowiedzUsuń
  26. No i proszę, Trud się opłacił, kto by pomyślał, że to Twój pierwszy zakiet :)
    Wyglada super, pieknie dopasowany, odszyty a kolor fantastyczny, chyba tez sprawię sobie taki błekit. Swieżutki i taki twarzowy. Brawo !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że nie mam mu nic do zarzucenia i sama jestem w szoku, że tak za pierwszym razem :-) Dziękuję za miłe słowa!

      Usuń
  27. Perypetie niezłe miałaś z nim ale trud się opłacił, warto było bo wyglądasz świetnie!
    Kolor też nie był moim zaskoczeniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz.. jakoś tak jest, że wchodzę do sklepu po jakiś inny kolor i zawsze wychodzę z niebieskim ;-)

      Usuń
  28. Zbieram szczękę z podłogi! Mega!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie porysowałaś podłogi!! ;-)

      Usuń
  29. Gratuluję! Wyszedł super i relanium już nie potrzebujesz. Teraz już możesz śmigać z szyciem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Żeby nie zapomnieć, jak to było, od razu wzięłam się za płaszczyk.

      Usuń
  30. Zakiet jest idealny. Trudno uwierzyc ze nigdy jeszcze zakietu ńi szylas. Widac Daria dobra nauczycielka a ty mega-zdolna uczennica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie wierzę, że uszyłam! ;-) No, gdyby nie Daria, to nie wiem, jak by to było.. Szyłabym go do następnej wiosny chyba.

      Usuń
  31. Na początek powiem, że dostałam gęsiej skórki parę razy przy czytaniu powyższej historii, ale też odrobinę odetchnęłam. Gęsia skórka, bo właśnie wzięłam się za szycie pierwszego żakietu, w dodatku nie dla siebie. Odetchnęłam z dwóch powodów. Pierwszy - nie tylko ja mam przy tym takie perturbacje. Drugi - Twój żakiet jest fantastyczny, dopracowany i leży jak ulał, w związku z czym da się osiągnąć należyty efekt za pierwszym razem (dodam, że od razu zaplanowałam dwa pod rząd - pierwszy, do użycia warunkowo, drugi - do użycia). Chylę czoła i pozdrawiam :)
    szycienakrawedzi.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kukuszko, trzymam kciuki za Twój żakiet, zwłaszcza żeby warunkowy spełniał warunki :-) Kiedy teraz czytam jeszcze raz i wspominam całą historię, to jakoś nie wydaje mi się już taka wredna. I nawet zachodzę w głowę, skąd tyle problemów, przecież żakiet nie jest taki trudny. Ale to naprawdę wina modelu.

      Usuń
  32. Wielkie WOW ! :) Mam nadzieję, że dojdę kiedyś do takiego poziomu umiejętności. Póki co nie wszyłam jeszcze ani jednej podszewki, ale noszę się z tym coraz bardziej na poważnie :) W razie problemów wiem, gdzie uderzać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojdziesz, dojdziesz :-) Ja jeszcze pół roku temu patrzyłam na żakiety tęsknym okiem, ale kończyło się na oglądaniu modeli w Burdzie ;-)

      Usuń
  33. No to w końcu udało mi się zabrać tu głos :) Nie będę odkrywcza mówiąc, że żakiet jest genialny, a trud pracy opłacił się bardzo! Podziwiam Cię za cierpliwość, precyzję, no i uwielbiam za kolor :) Czas chyba zmienić target z sukienkowo-spódnicowego na coś bardziej ambitnego, bo zzieleniałam z zazdrości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, a ja się przerzuciłam na sukienki, bo już się tyle Twoich naoglądałam, że już niemożnością było to dłużej odkładać :-) Tę, którą szyłaś w wykroju podszewki, już machnęłam :-)

      Usuń
    2. Skoro uszyłaś, to pokazuj! Ciekawość mnie zżera :)

      Usuń
  34. nice as always :)

    http://www.itsmetijana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. O kurcze... jest to wydarzenie :) Dopieszczony w stu procentach, jest mega moc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, aż się dziwię, że w Wiadomościach nie podawali ;-))

      Usuń
  36. Pięknie uszyty, naprawdę udał Ci się za tym drugim razem wzorowo :-) Ja też miałam wrażenie że rozmiar jest ciut za mały ale nie powiększalam, może u mnie zadziałało na korzyść to, że materiał miałam dość mocno elastyczny? Ten model chyba po prostu ma być dopasowany. No i zrobiłam wersję dłuższą z długaśnym rozporkiem z tyłu, to też pewnie jakoś tam wpływa na komfort noszenia. Co do wdawania rękawów w tym żakiecie to pierwszy raz od iluś tam żakietów miałam problem i musiałam poprawiać. Myślałam że przy elastycznym materiale będzie łatwo a tymczasem cudem udało mi się uniknąć szczypawek a jak już je wszyłam to zobaczyłam jakieś dziwne marszczenia i odstawania i musiałam poprawiać. Tjaaa, klapki były trudnawe i za duże. Po ich uszyciu stwierdziłam ponadto że nie potrzebnie burda każe zrobić otwór zwężający się ku dołowi - przecież klapka się rozszerza i zasłania go tak czy siak :o
    Generalnie gratuluję udanego żakietu, ja też się nad moim sporo napracowałam ale dobrze uszyty żakiet nosi się nawet kilka lat więc warto :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli potwierdzasz, że wykrój mocno dopasowany. Wiadomo, że każda się stara wpasować jakoś w rozmiarówkę, ale to są zawsze jakieś widełki - czasem jesteśmy bliżej dolnej granicy, czasem górnej.
      No i bardzo się cieszę, że nie tylko ja miałam z tymi rękawami problem, hehe. Jeśli wytrawny "wszywacz" też się męczył i poprawiał, znaczy, że nie jest ze mną tak źle ;-)

      Usuń
  37. Achy i ochy uzasadnione. Brava, oklsky, owacje :) A niedobory w oryginale wynikają pewnie z mody na Przyciasnego Przedstawiciela branży wszelakiej. Proszę spojrzeć na męskie marynarki zapinane na jeden guzik. Musiało odbić się na modzie damskiej.
    Powodzenia w dalszych wyzwaniach szyciowych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że spodziewałam się raczej, że będzie za luźny, jak większość workowatych ciuchów Burdy. A tu niespodzianka. Ale mam nauczkę, żeby do każdego nowego, niesprawdzonego wykroju dodawać po 2 cm zapasów, żeby było z czego popuszczać. Swoją ścieżką, okropne określenie... hahahha.. popuszczać ;-))))

      Usuń
  38. Sonata, takie cuda szyjesz, a pytasz o inne rękawy do bluzki? Z zamkniętymi oczami dasz radę.
    Uszyłam w życiu kilka żakietów, ale żaden nie był taki cudny. Rzuciłaś na kolana!
    AgaM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, dziękuję za te słowa :-) ale ja naprawdę nie poradziłam sobie z lamówką w podkroju pachy - co bym nie robiła, to ściąga i marszczy. Dlatego chciałam doszyć choć malutki rękawek.

      Usuń
  39. Wielkie dzieki za ten post!!! Jesienia planuje uszycie zakietu z tego dokladnie wykroju Burdy ( wlasnie udalo mi sie kupic to stare wydanie na e-bayu) Wszystkie Twoje wskazowki sa na wage zalota!!!!!! Mam na swoim koncie jedno wszywanie kolnierza i wiem jaki to dramat! Twoj za to wyszedl fantastycznie! Pelna profesja! :) Gratuluje i zazdroszcze ze Twoj juz jest gotowy :) :D

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad - choćby uśmiech, słowo lub komentarz do tego, co piszę i pokazuję. To niezwykle motywuje, a dyskusje i porady jeszcze bardziej! :-)