środa, 28 maja 2014

Listonoszka - rowerówka

Mam trzy torebki: ciemną od jesieni do wiosny, jasną od wiosny do jesieni i małą wizytową na każdą porę roku. Każda kolejna torba to już by była fanaberia. Ktoś mógłby zapytać, czy aby na pewno jestem kobietą? ;-) Jakoś torebka zawsze spełniała u mnie rolę praktyczną, miała być pojemna, mieć konkretnie tyle i takich przegródek, jak potrzebuję (nie jest łatwo taką znaleźć), pasować do wszystkiego i kosztować jak najmniej. Aha, jeszcze mogłaby być ładna, w sumie czemu nie ;-)
Odkąd zaczęłam historię z maszyną, zamarzyła mi się jednak własnoręcznie uszyta torebka - bo mogłabym w ten projekt wcisnąć wszystko: i szczególiki estetyczne, których próżno szukać w sklepach albo kosztują majątek, i wszystkie kieszonki i przegródki, i dokładnie taki pasek, jak trzeba, i żeby się parasol mieścił, i jakiś wyjątkowo fajny materiał, i w ogóle wszystko-wszystko!

No i mam :-)

Charakter uniwersalny - i sportowo, i z koroneczką.

Za surowiec posłużyło mi grube płótno z IKEI i lekko elastyczny jeans, który co prawda pół roku temu miał być spódnicą, ale kto by to pamiętał ;-) Szyłam to torbiszcze chyba z miesiąc. Projekt z głowy, rysowanie i krojenie poszło migiem, aż byłam w szoku, że tylko jeden wieczór i nawet zdążyłam spreparować pasek. Znaczy pierwszą wersję, albowiem nie wzięłam pod uwagę, że po zszyciu i przewleczeniu go na prawą stronę stracę pół centymetra z szerokości! Dobrze że materiału wystarczyło. 
A potem to już tylko płakałam i klęłam najgorszymi wyrazami, aż byłam zdumiona, że takie znam. To przekładanie z prawej na lewą megasztywnego wierzchu, to zygzakowanie ściegu na rzadkim i sztywnym splocie ikeowskiego materiału i kameli, to upychanie zapasów podszewki w kieszonce środkowej...
Fajnie to się tylko wszywało zamki ;-) Jedyna wada metalowego to charatanie rąk przy wyjmowaniu komórki z tylnej kieszonki, bo ząbki od wewnątrz są bardzo ostre. Kto by pomyślał.

A podszewka to spartaczona zeszłoroczna sukienka na wesele kuzyna. Mięsista satyna bawełniana.
Najgorsza była ta wewnętrzna kieszonka, która miała wisieć po środku. Jak na złość żadnego tutoriala w sieci. Podszewkę wymyśliłam z dwóch części (przód/tył) i wyobraziłam sobie, że wszyję tę kieszeń między boczne jej szwy. Nie przewidziałam tylko, że przyszywanie podszewki do torebki odbywa się poprzez nałożenie jej od zewnątrz. Kieszeń skutecznie zmniejszyła o połowę obwód nakładanego z wierzchu materiału - co ja się namordowałam... Naprawdę kilka razy miałam już wyrzucić cały ten rozbebeszony bajzel przez okno, ale Mąż nie pozwolił - prawie siłą sadzał mnie przy maszynie i kładł do głowy, że jeszcze moment i torba będzie gotowa, i że żal. No i w końcu nie po to biegaliśmy o północy do garażu przybijać oczka do paska, żeby teraz to poszło srrruuu do kosza.
Klamra do paska pozyskana z paska do spodni z Auchant za 9 zł ;-)

Za usztywniacz posłużyła mi gruba kamela, grubsza, twardsza i sztywniejsza od tej, którą stosuje się do podklejania cięższej garderoby. Znalazłam ją tylko w dwóch hurtowniach, w zwykłych sklepach nie uświadczysz, przynajmniej w Krakowie.
Nie wiem, czy różnica będzie widoczna na zdjęciu, ale w macaniu jest bardzo wyraźna. Po lewej sztywny grubas tak szorstki, że zdziera lakier z paznokci ;-) Po prawej kamela miększa i bardziej wiotka.
No i wreszcie mam torebkę na rower! Warto było :-)





17 komentarzy:

  1. Wow, ale pięknie wykończona. Podoba mi się, że zawsze wszystko robisz bardzo dokładnie. U Ciebie nigdy nie ma fuszerki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo mi miło :-)) Cieszy mnie, że takie to wszystko sprawia wrażenie, ponieważ jestem niemożliwą perfekcjonistką i ogromnie mi właśnie na takim efekcie zależy :-)

      Usuń
  2. Czy z tą wewnętrzną kieszonką chodziło Tobie o taki tutorial?: http://kasiadj.blogspot.de/2013/05/jak-uszyc-kieszen-w-torebce-tutorial.html
    Trudy opłaciły się w stu procentach, możesz naprawdę być wdzięczna mężowi, że Cię zachęcał - torebka jest fantastyczna! Dobór kolorów super :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie. Z tą kieszonką to sobie akurat poradziłam przy pomocy innego tutoriala, ale też poszło gładko. Problem stanowiła środkowa, dzieląca wnętrze torby na dwie osobne komory, taka saszetka. Ale dzięki za link!!! Dzięki temu mam nowy blog do obserwowania :-D

      Usuń
  3. Piękna torebka, siedzę i patrzę. Patrzę i się zachwycam. I nie mogę oderwać wzroku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo mi miło :-)
      Na blogach tyle pięknych torebek można znaleźć, że nie spodziewałam się takiej pochwały :-))

      Usuń
  4. Wow! No pięknie Ci ta torebka wyszła:) Aż żal ją tylko na rower zabierać, ja bym śmigała z nią wszędzie:) Bardzo podoba mi się kolorystyka, o wykonaniu już nawet nie wspomnę:) Staranność w każdym calu. Naprawdę podziwiam:) I ta koroneczka...niczym wisienka na torcie:) Super!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, żebyś wiedziała, że tylko tej teraz używam! :-) Ostatnio na spotkaniu rodzinnym wzbudziłam małą sensację, ubrana w beżo-brązy i połyskujące złotości oraz na szpilkach - z przewieszonym przez ramię jeansowym różowo-czarnym torbiszczem ;-)
      Bardzo dziękuję za miłe komplementy :-)

      Usuń
  5. Bardzo zgrabna torebeczka! Połączenie kolorów - jedno z moich ulubionych, i piękne, staranne wykończenie. Elegancka z Ciebie cyklistka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Zadawałam szyku na wałach wiślanych, hehe ;-)

      Usuń
  6. Świetna torba! :) O jak by mi się przydał taki usztywniacz! Gdzie kupiłaś? Chętnie się po niego wybiorę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :-)
      Kamelę kupiłam w Krakowie przy św. Filipa w sklepie Firany Tkaniny (jakoś tak) MADEC. Widziałam ją też w hurtowni Milanexu przy ul. Kraszewskiego (mają dwie: cieńszą i grubszą). Cena to jakieś 4-5 zł/mb.

      Usuń
  7. Bardzo fajna torba, ta koroneczka wszyta jest z jednej strony, jak rozumiem? i ona się nie wyciąga i nie wygina? --> to moje chwilowe pytania, ja tak nie umiem!! :( jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-)
      Tak, koronka przeszyta jest z jednej strony maszynowo, natomiast same kwiatki przytwierdziłam ręcznie, żeby nie odstawały.

      Usuń
  8. masz talent! zazdroszczę! ja am dwie lewe ręce do szycia

    OdpowiedzUsuń
  9. śliczna torebeczka - zresztą wszystko mi się u Ciebie podoba :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :-) Torebki podglądałam m.in. u Ciebie, bo bardzo łopatologiczny tutorial zrobiłaś.

      Usuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad - choćby uśmiech, słowo lub komentarz do tego, co piszę i pokazuję. To niezwykle motywuje, a dyskusje i porady jeszcze bardziej! :-)