W życiu nie widziałam maszyny do szycia z bliska. Żadnej babci, cioci, mamie czy teściowej nie miałam szans się przyglądać, szycie było czarną magią, parę razy udało mi się przytwierdzić guzik mniej więcej w odpowiednim miejscu i to tyle jeśli chodzi o moje doświadczenie krawieckie. Skąd więc pomysł na szycie? Przez przypadek. Zainwestowałam w maszynę tylko po to, aby nie dokładać do każdej pary spodni 20 zł za skrócenie nogawek, oraz żeby dopasować garderobę, kiedy zgubiłam 12 kg w trzy tygodnie. I tak oto przez osiem miesięcy skróciłam jedne spodnie, zwęziłam jedną spódnicę i na tym koniec, ale za to... Ha! Przybyło mi kilka ciuchów własnoręcznie uszytych! Bo kiedy nowa maszyna stanęła na stole, to natychmiast zachciało mi się TWORZYĆ.
Z miejsca wyobraziłam sobie te sukienki, spódnice, bluzy, spodnie, bluzki, żakiety, płaszcze, kurtki.... Ach! Cóż z tego, skoro umiejętności absolutnie nie przystawały do wyobrażeń. Wobec czego - jak chyba większość - zaczęłam od poszewki na jasiek. Naturalnie nie miałam pojęcia, jak się do tego zabrać, ale od czegóż jest youtube. Trafiłam na Bezdomną Szafę i machnęłam prościutką poszeweczkę. Znaczy "machnęłam" to trochę na wyrost określenie, ale po żmudnym miętoleniu i obracaniu wespół z mężem zakupionego materiału udało się wydać na świat pierwsze dziecko. Nie, nie pokażę zbliżeń na wężowe ściegi. I nie wspomnę też, że od ośmiu miesięcy nie mogę sprać ołówka, którym jak ta durna rysowałam wykrój. Przecież nie w pierwszym poście ;-)
Jest to tak zwany pierwszy kot za płot.
Bardzo mi się podoba prostota formy!!
OdpowiedzUsuń"Nie, nie pokażę zbliżeń na wężowe ściegi. I nie wspomnę też, że od ośmiu miesięcy nie mogę sprać ołówka, którym jak ta durna rysowałam wykrój. Przecież nie w pierwszym poście"
OdpowiedzUsuńJuż Cię lubię po tych słowach :D
Ogromnie miło mi się zrobiło, kiedy czytając post, nagle zobaczyłam swoją nazwę... dziękuję :)
Poszewka na zdjęciach na wężową nie wygląda, a dziurki wydają się być mistrzowsko odszyte!
Będę czekać na te wszystkie sukienki z niecierpliwością :)
W końcu bez Twojego tutoriala z youtuba nie byłoby tej poszewki! Przy następnych dwóch też do niego wracałam, bo przecież połowę zapomniałam ;-)
UsuńDziękuję za pochwałę dziurek na guziki - to było chyba szczęście początkującego, bo faktycznie wyszły jakoś tak same i całkiem-całkiem. Mam nadzieję, że sukienki też zyskają uznanie, ale to jeszcze przede mną, bo jeśli chodzi o bardziej zaawansowane projekty, to poszłam z zimową bluzę dresową z kapturem. Nota bene zamek obszyłam lamówką według Twojego poradnika :-)
Według mnie podszewka wygląda bardzo dobrze :) I jak już BW wspomniała, dziurki mistrzowskie ;) Wszyscy zaczynali od podszewki... tylko ja od ubranek dla lalek? :D Pozdrawiam i zapraszam: http://vaylebyme.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWidać zaczynałaś od razu z grubszej rury ;-)
UsuńSonato, cudownie piszesz i robisz duże postępy! Będę do Ciebie zagladać z przyjemnością, choć sama szyję dłużej, niż Ty żyjesz. :)
UsuńNo i ja też nie zaczynałam od poszewki, tylko od piżamki dla siebie. Z falbankami. Sama jej co prawda wtedy nie skroiłam (to zrobiła moja mama), tylko uszyłam. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że miałam wtedy 9 lat. :)
Bardzo Ci dziękuję za te przemiłe słowa! Skoro moje szycie i blogowanie jest interesujące dla osoby z takim krawieckim doświadczeniem, to jestem podwójnie zmotywowana :-)
UsuńEch, początki pod troskliwym okiem mamy są nie do przecenienia :-)
świetna! też zaczynałam od podszewki :D witam w świecie szyjących teraz już nam nie uciekniesz :)
OdpowiedzUsuńJa pewnie nie ucieknę, tylko pytanie, czy Wy się będziecie w stanie opędzić ;-)
UsuńI ta duma z własnego dzieła ! cudowne uczucie :)
OdpowiedzUsuńTak! Stara baba, a dopiero teraz znalazłam dziedzinę, w której się mogę uzewnętrznić. Uskrzydla :-)
Usuńszycie szyciem,ale jak Ty zgubiłaś te 12 kilo w 3 tygodnie??;-)
OdpowiedzUsuńDramatyczno-traumatycznie. Nie polecam :-)
UsuńSzycie, szycie jest nowelą...Borys Szyc.
OdpowiedzUsuńPoszeweczka wygląda pierwszorzędnie, wcale wężowego ściegu nie widać:)
OdpowiedzUsuńNo przecież celowo tak kadrowałam! ;-))
UsuńMuszę, MUSZĘ to napisać! Czytam któryś z kolei post i - co tam, że ubrania świetnie Ci wychodzą, Ciebie po prostu się REWELACYJNIE czyta!! A po przeczytaniu posta z bluzą dresową postanowiłam też coś w moim blogowaniu zmienić. I w życiu. Ale do tego potrzeba mi wolnego wieczoru, lampki wina i komputera ;)
OdpowiedzUsuńTak czy tak... będę podglądać ;)
Ogromnie mi miło :-)) To naprawdę duży komplement, bo ludzie generalnie oblukają fotki, czasem zawieszą oko na jednym akapicie, byleby był krótki, i tyle. Ciekawe, dlaczego akurat bluza dresowa natchnęła Cię do zmian? ;-)
Usuńprzejrzałam cały blog! PODZIWIAM!!
OdpowiedzUsuńWSZYSTKO JEST TAAK DOKŁADNIE USZYTE! zazdroszczę talentu, perfekcji! wszystkiego!
Wszystko genialnie uszyte! PERFEKCJA.
Aż się zarumieniłam :-) Do perfekcji jeszcze trochę mi brakuje, ale trening czyni mistrza, więc trenuję każdego wieczoru ;-)
Usuń